Cookie Consent by Free Privacy Policy Generator Update cookies preferences
Drodzy Czytelnicy,

w związku ze zmianą strategii rozwoju firmy podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu wydawania miesięcznika "AGROmechanika". Ostatnim numerem, który się ukazał, był numer styczniowy.

W imieniu całej redakcji serdecznie dziękujemy za to, że przez ponad 10 lat współtworzyliście z nami "AGROmechnikę", dostarczaliście pomysłów do kolejnych wydań. Dziękujemy za zaufanie, jakim nas obdarzyliście.

Mamy nadzieję, że koniec wydawania "AGROmechniki" nie oznacza końca naszej współpracy. Dlatego proponujemy zamianę prenumeraty "AGROmechaniki" na prenumeratę dynamicznie rozwijającego się pisma "Bez Pługa". Na jego łamach prezentowane są zagadnienia interesujące zarówno rolników rozważających zastosowanie technologii bezpłużnej, tych, którzy dopiero przestawiają się na tę technologię, jak i producentów mających wieloletnie doświadczenie w uprawie bezorkowej.

Decydując się na przeniesienie prenumeraty "Agromechaniki" na roczną prenumeratę magazynu „Bez Pługa”, otrzymacie dodatkowo numer specjalny – „ABC uprawy bezorkowej”, segregator do kolekcjonowania czasopisma oraz możliwość uczestniczenia w szkoleniach zaplanowanych w ramach projektu „Akademia Bezorkowa”. Poniżej zamieszczamy link ze szczegółowymi informacjami na temat zamiany prenumerat: [Pobierz]

W przypadku braku zgody na przeniesienie prenumeraty zwrócimy pieniądze na podany przez Was numer konta bankowego.
 
Redakcja "AGROmechaniki"
AGROmechanika 1/2007

Okiem konesera Historia

Ogromny silnik \"Sagana\" wytwarzał spore wibracje i hałas, a rura wydechowa mogła strzelić ogniem. Jedyną namiastką luksusu było siodełko z tłoczonej blachy. Przedwojenny inżynier Edward Habich - konstruktor całej rodziny wojskowych pojazdów gąsienicowych PZInż (Państwowych Zakładów Inżynierii) - wystąpił w 1945 roku do Ministerstwa Przemysłu z propozycją opracowania ciągnika rolniczego. Nie spotkał się z aprobatą, choć ostatecznie inżynier zgodę uzyskał. Silnik na ropę Nie było jasności co do koncepcji, w końcu jednak decyzja zapadła. Miał to być ciągnik z silnikiem na ropę. W zniszczonym po wojnie kraju trudno było skonstruować coś od początku. Pomysłodawcy postanowili skorzystać z niemieckich i amerykańskich ciągników, które trafiły do Polski. Największą liczbę stanowiły ciągniki Case, które jednak z braku części zamiennych i wstrzymania dostaw UNRRA, stały się bezużyteczne. John Deere i Farmall okazały się zbyt lekkie, delikatne i nieodporne na niski poziom umiejętności ówczesnych traktorzystów. Pozostawały jeszcze niemieckie traktory, wśród których największą grupę stanowiły Lanz Bulldogi. Ich zaletą była stosunkowo duża moc, prosta budowa i niezwykła żywotność. Ciągnik ten mógł jeździć na niemal każdym rodzaju paliwa, poczynając od surowej ropy, przez naftę, gazolinę, spirytus, na oleju napędowym kończąc. Była to jedna z najprostszych i najbardziej niezawodnych konstrukcji na świecie. I takiej właśnie potrzebowano.

Autorzy

Miejsce publikacji

Działy tematyczne

Pobierz plik PDF artykułu